Długie nocne rodaków [i nie tylko] rozmowy
Wszystkim szukającym swojego powołania
W mojej bardzo wczesnej młodości, zanim jeszcze poznałam literki (zapewne też zanim jeszcze nauczyłam się mówić, ale tego nie mogę stwierdzić z całą pewnością, bo nie pamiętam), moi rodzice i dziadkowie, w trosce o prawidłowy rozwój intelektualny swojej podopiecznej, czytali mi bardzo dużo książek (i już wiadomo, dlaczego wylądowałam na filologii polskiej…). Wśród tych książek najważniejsze miejsce zajmowała Biblia. Niektóre z opowieści biblijnych (razem z obrazkami) zapadły mi w pamięć bardzo głęboko, chociaż nie do końca je rozumiałam. Do postaci ze Starego i Nowego Testamentu wracałam potem w różnych momentach mojego (jeszcze krótkiego) życia. Niektóre z nich stały mi się szczególnie bliskie. Taką postacią jest właśnie Samuel.
W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste (Sm 3, 1b). Tak zaczyna się ten fragment Pisma Świętego, w którym jest mowa o powołaniu Samuela. Chyba w życiu każdego młodego wierzącego człowieka nadchodzi taki czas, kiedy tenże człowiek zastanawia się nad swoim powołaniem i pyta o nie Pana Boga. I zdarza się, że Bóg, zanim odpowie, najpierw milczy. A jesteśmy przyzwyczajeni, że kiedy zadajemy pytanie, to w miarę szybko chcielibyśmy otrzymać odpowiedź.
Byłam kiedyś na rekolekcjach u Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Łodzi. Najczęstsze pytanie, jakie wszystkie świeckie kobietki zadawały siostrom, było pytaniem o powołanie. Odpowiedź na to pytanie zawsze wydawała się za krótka, bo (jak to powiedział mi niedawno pewien ksiądz) młodzi mogą słuchać o powołaniu goooodzinaaaaamiiiiiii… Czasem chciałoby się od razu wiedzieć wszystko o swoim powołaniu, a tu trzeba poczekać, aż Pan Bóg sam zawoła, On sam wybierze porę.
Nie wiem, czy wszyscy pamiętacie, że Bóg woła do Samuela wtedy, kiedy tenże niczego się nie spodziewa i smacznie sobie śpi. Pan woła go po imieniu, żeby nie było wątpliwości, o kogo chodzi. Kiedyś usłyszałam, że Pan Bóg, kiedy kogoś powołuje, to w taki sposób, że powoływany nie może tego nie zauważyć. I woła tak jak Samuela – każdego po imieniu.
Chłopak rzeczywiście wie, że chodzi o niego, ale nie ustalił jeszcze, kto go woła (w dodatku, nie zapominajmy, jest zapewne zaspany) i najpierw idzie do swojego opiekuna, kapłana Helego. Heli też nie od razu domyśla się, że to Bóg woła Samuela, chyba na początku podejrzewa, że jego podopiecznemu się coś przyśniło i każe mu iść spać. Zawsze myślałam, że Heli był mało bystry, bo dopiero po trzecim wezwaniu Boga powiedział biednemu, zaspanemu chłopakowi, do kogo ma się zwrócić po wyjaśnienia.
Zastanawia mnie natomiast gotowość, z jaką Samuel w środku nocy odpowiada na wezwanie. Zawsze mówi: Oto jestem. Nawet wtedy, kiedy nie wie jeszcze, kto i po co go woła. Cztery razy słyszy wymówione swoje imię i cztery razy wstaje i z taką samą gotowością odpowiada Oto jestem. A przecież nikt nie lubi być budzony w środku nocy (jeden raz, nie wspomnę o czterech!). Nie zdziwiłabym się, gdyby Samuel za którymś z kolei razem stracił wreszcie cierpliwość i odpowiedział: Daj mi wreszcie spokój, chcę spać! lub coś w tym rodzaju.
Odpowiedź na powołanie wymaga jednak posłuszeństwa i pokory. I gotowość na jego wypełnianie trzeba ciągle potwierdzać. Nie wystarczy odpowiedzieć raz Oto jestem. Trzeba to powtarzać świadomie za każdym razem, kiedy się usłyszy wołanie Boga. Samuel z całą swoją cierpliwością, posłuszeństwem i gotowością jest dla mnie wzorem.
Drugą rzeczą, która mnie zastanawia w tej historii to fakt, że Bóg woła aż do skutku. Nie machnął ręką na Samuela ani za pierwszym, ani za drugim, ani za trzecim razem, kiedy ten biegł do Helego. Cierpliwie wołał po raz kolejny, aż wreszcie Samuel zwrócił się do Niego. Pan Bóg nie rezygnuje z tego, kogo chce powołać, nawet jeżeli tenże na początku jest oporny na Jego wezwanie. Bóg wie, jak długo trzeba wołać, żeby delikwent Go usłyszał. A doskonały Boży plan na nasze życie i nasze powołanie przewiduje ludzkie pomyłki. Na szczęście.
Na koniec dla wszystkich, którzy (tak jak ja) szukają swojego powołania, cytat z listu św. Pawła: [Niech Pan da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom jego mocy względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły (Ef 1, 18 – 19). Tego właśnie życzę Wam wszystkim z całego serca.
Maria